Przejdź do treści

Pasowanie

     Do rozległego pomieszczenia wpadały złote smugi światła o niejednokrotnie nieco zmieniającej się barwie. Przedostawały się one tam jedynie przez ogromne witraże o żywych kolorach przedstawiające dzieje świata. Z tego powodu jedne promienie były czerwonawe, inne z domieszką błękitu czy też z nieraz ledwo dostrzegalnym dla oka dodatkiem zieleni. Aby w jak najmniejszym stopniu ingerować w wygląd wpadającego do środka światła szyby zabarwiono przy użyciu unikalnych specyfików. Twórcom powiodło się zachowanie przy tym rozmaitości kolorów w witrażowych scenach.

     Promienie o różnorodnych odcieniach złota intensywnie skąpały w swym blasku posadzkę. Została ona całkowicie stworzona ze śnieżnobiałego marmuru. Innym elementem budowli powstałym z tego samego budulca były pnące się ku górze kolumny o zdobieniach przypominających listowie akantu z dodatkami wytopionymi z czystego złota.

     Samo pomieszczenie miało ogromne rozmiary, lecz pomimo owej cechy ledwo mogło pomieścić w sobie tłum, który się tu zebrał. Stanowiły go przeważnie anioły o poważnych oraz łagodnych, wręcz w niektórych przypadkach dziecięcych rysach twarzy. Istoty były odziane w wytworne szaty o rozmaitych kolorach, przeważnie szkarłatnych, błękitnych czy też szmaragdowych, niekiedy znalazła dla siebie miejsce też purpura. Pomimo owej różnorodności nikt nie przywdział na siebie ubrania o białej, czarnej czy też szarej barwie. Nigdy nie były one przeznaczone na tego typu święto pełne radości, choć w tym przypadku również smutku.

     Goście nie stali w specjalnie wyznaczonych miejscach. Hierarchia nie miała tu znaczenia poza jednym wyjątkiem. Wszyscy zostali podzieleni na trzy grupy. Dwie największe, niemalże równe, znajdowały się po bokach pomieszczenia, tak aby pomiędzy nimi znalazła się wolna przestrzeń prowadząca od głównego wejścia na drugi koniec pomieszczenia. Tam też, przed największym z witraży stała trzecia grupa, licząca zaledwie siedmiu członków. Od pozostałych gości oddzielało ją kilka metrów odstępu. Byli to Mistrzowie we własnej osobie. Każdy z nich w trakcie swojego złotego okresu zmienił bieg dziejów historii na korzyść sił dobra. Inna cechą odróżniającą ich od pozostałych aniołów był wiek. Mistrzowie mogli się poszczycić tym, iż stąpali po tym świecie znacznie dłużej od wszystkich do tej pory żyjących dobrych istot. Przez to oraz ich wieloletnią pracę potrafili stawić czoła nawet najsilniejszym demonom.

     Wtem drzwi wielkich rozmiarów otworzyły się niespiesznie, a ciche szepty tłumu umilkły. Wszyscy spojrzeli w stronę głównego wejścia.

     W nim, skąpany w promieniach słońca stał młodzieniec o złotych włosach oraz błękitnych niczym morze oczach. W przeciwieństwie do pozostałych zebranych miał on na sobie białą jak pojedyncze obłoki na błękitnym niebie zbroję lśniącą w wszechobecnym blasku.

     Młodzian począł uroczyście podążać przed siebie, śledzony przez setki spojrzeń. Wszędzie panowała głucha cisza mącona jedynie przez odgłos stawianych przez niego kroków, lecz nie przejmował się tym. Szedł dalej, po czym uklęknął przed stojącym na środku największym z  Mistrzów, pochylając przy tym głowę oraz wbijając spojrzenie w ziemię.

     Najstarszy z zebranych wydobył z pochwy miecz specjalnie przeznaczony na tę ceremonię. Uderzył nim lekko o prawe ramię młodzieńca. Po krótkiej chwili niespiesznie uniósł broń, aby ta spoczęła na lewym. Gdy minęło kilka sekund, ponownie miecz zawisł w górze, żeby dotknąć prawego ramienia. W trakcie tej czynności Mistrz mówił poważnym oraz uroczystym głosem:

     – Pasuję cię na anioła!

     Wtem, gdy miecz po raz ostatni się z nim zetknął a najstarszy z zebranych rzekł ostatnie słowo, młodzieńca przeszył nieprzyjemnie ciepły dreszcz. Rozległ się on po całym jego ciele. Kiedy młodzian trwał wciąż nieruchomo, próbując otrząsnąć się po chwilowym szoku, Mistrz odłożył miecz do pochwy. Po chwili młodzieniec uniósł głowę z błyskiem w oku.

     – Od teraz stajesz się jednym z nieśmiertelnych wojowników światła! Powstań, Galahadzie, oraz czyń swą powinność!

     Nowo pasowany anioł wstał.

     – Zrobię to, co w mej mocy, aby obronić niewinnych przed nadciągającym złem – rzekł.

     – Niech los będzie z tobą – powiedział Mistrz.

     Rozległy się oklaski. Młodzieniec stał przez pewien czas, po czym odwrócił się. Starając się nie biec poszedł marszowym krokiem do wrót. Następnie po raz pierwszy rozprostował nowo otrzymane białe skrzydła, które wysunęły się z jego pleców niczym pazury z łapy kota. Wzbił się wysoko w powietrze, czując ekscytację i dumę. Szybując w przestworzach opuścił krainę, w której spędził większość swojego żywota aby dotrzymać złożonej obietnicy oraz wypełnić przepowiednię.